4 lutego 2012

"...nie zważałam na własne uczucia" (55)

"Moja córko!
Dusza, która dostąpiła szczęścia obcowania z Bogiem, powinna być zawsze spokojna i gotowa na wszystko, cokolwiek Jego Majestat zechce z nią uczynić. Powinna bez najmniejszego oporu wykonywać wszystko jak najchętniej. Tak czyniłam ja, gdy Najwyższy rozkazał mi, abym opuściła mój dom, porzuciła drogą mi samotność i udała się do mej krewnej Elżbiety; usłuchałam również, gdy nakazał mi powrócić do domu. Wszystko to spełniam radośnie i bezzwłocznie. Elżbieta i jej rodzina wyświadczyli mi wiele dobrodziejstw i doznałam od nich największej miłości. Kiedy jednak poznałam wolę Bożą to, mimo że byłam tej rodzinie wielce zobowiązana, nie zważałam na własne uczucia i nie liczyłam się z moją miłością więcej, aniżeli dało się pogodzić z posłuszeństwem, do którego byłam zobowiązana rozkazem Bożym.

O, z jaką gorliwością, najukochańsza córko, uległabyś prawdziwemu i doskonałemu poddaniu się woli Bożej, gdybyś poznała jak miłe jest Bogu posłuszeństwo i jak pożyteczne jest ono dla duszy. Staraj się więc nauczyć tego ode mnie i naśladuj mnie, do czego gorąco cię zachęcam. Największą przeszkodą w osiągnięciu tego stopnia doskonałości jest osobliwa skłonność i przywiązanie do rzeczy ziemskich; te bowiem czynią duszę niegodną tego, aby Pan udzielił jej swej rozkoszy i objawił swoją wolę. Przez przywiązanie do rzeczy ziemskich dusza staje się niezdolna do szybkiego i radosnego okazywania posłuszeństwa woli swego Pana do czego jest przecież zobowiązana."

(Nauka Najświętszej Królowej niebios skierowana do czcigodnej Marii z Agredy
na zakończenie rozdziału XVIII "Maryja odwiedza swoją krewna Elżbietę";
"Mistyczne Miasto Boże", Warszawa-Struga,"Michalineum", 2005, s. 114)

Brak komentarzy: