3 października 2011

"Kto nie idzie za swoim mistrzem nie jest jego uczniem" (22)

"Moja córko!
W tym wszystkim, co poznajesz dzięki memu pouczeniu i opisujesz, zawiera się wyrok na ciebie i wszystkich śmiertelników; wyrok ten zapadnie, jeżeli nie pozbędziecie się waszej niewdzięczności i nieczułości, jeżeli nie będziecie dzień i noc rozważać gorzkiej męki i śmierci ukrzyżowanego Jezusa. Oto jest mądrość świętych, o której nic nie wiedzą dzieci świata; to jest chleb żywota i wiedzy, który nasyca maluczkich i udziela im mądrości, podczas gdy pyszni tego świata pozostają głodni i nic nie zyskują.

Jest moją wolą, abyś ćwiczyła się w tej mądrości, albowiem z nią przypadną ci kiedyś wszelkie dobra. Mój Syn i Pan uczył reguł tej ukrytej mądrości, gdy mówił: "Jam jest Drogą, Prawdą i Życiem. Tylko przeze Mnie wiedzie droga do mego Ojca". Jeżeli mój Pan i Mistrz przez to stał się Drogą i Życiem dla ludzi, że poniósł dla nich mękę i śmierć, to powiedz mi, moja córko, czy aby iść tą drogą należy naśladować tego wyszydzonego, sponiewieranego, ubiczowanego Zbawiciela? Widzisz wiec, jak głupi są ludzie, że chcą przyjść do Ojca nie przez Chrystusa; że chcą panować z Chrystusem, ale nie chcą się nad Nim litować ani razem z Nim cierpieć. Nie pamiętając nawet o męce i śmierci Jezusa, nie kosztując jej w najmniejszej części, a nawet nie dziękując za nią szczerze, chcą aby przynosiła im pożytek. Chcieliby w obecnym i przyszłym życiu zażywać radości i czci, podczas gdy ich Stwórca ponosił najstraszniejsze cierpienia i katusze, a czynił tak dlatego, aby w ten sposób uzyskać wieczną chwałę, zostawić śmiertelnikom przykład i otworzyć im drogę światła.

Kto nie naśladuje swego ojca, nie jest prawdziwym dzieckiem; kto nie towarzyszy swemu panu, nie jest wiernym sługą; kto nie idzie za swoim mistrzem nie jest jego uczniem. Ja także nie uważam za mojego czciciela tego, kto nie lituje się nad cierpieniami mojego Syna i nad moimi cierpieniami. Pełna miłości troska o wieczne zbawienie ludzi zniewala nas do tego, abyśmy na ludzi, którzy zapomnieli o tej prawdzie i nienawidzą cierpień, nasyłali takowe. Przymuszeni przyjmą je - tylko taka jest droga do osiągnięcia wiecznego spoczynku, którego tak pragną.

To jednak nie wystarcza. Ślepa miłość do rzeczy ziemskich panuje nad ludźmi, czyni ich serca leniwymi, odbiera im pamięć i czucie - nie zdołają się wznieść ani ponad siebie, ani ponad rzeczy przemijające. Dlatego nie znajdują w smutkach radości, w trudach pokrzepienia, w cierpieniach pociechy, w przeciwnościach spokoju. Brzydzą się wszystkim, co uciążliwe i nie pragną niczego, co sprawić im może przykrość. A przecież tego właśnie pragnęli święci; cieszyli się ze swoich smutków, bo przez nie uzyskiwali przedmiot swej tęsknoty. Wielu wiernych pragnie wprawdzie, aby przepajała ich miłość Boża; inni proszą o przebaczenie wielu grzechów; jeszcze inni o wielkie łaski. Jednak nic z tego nie mogą otrzymać, albowiem proszą o to nie w Imię Jezusa Chrystusa, Pana mego, to znaczy nie chcą naśladować Go w Jego cierpieniach, nie chcą Mu w nich towarzyszyć.

Przyciśnij więc, moja córko, krzyż do piersi swoich i w śmiertelnym życiu nie przyjmuj nigdy żadnej pociechy bez krzyża. Poprzez rozważanie męki Jezusa i współczucie Mu dojdziesz do szczytu doskonałości i uzyskasz miłość Oblubienicy. Naśladuj mnie, wysławiaj i uwielbiaj mego Boskiego Syna za miłość, z powodu której dla zbawienia ludzi poddał się cierpieniom. Ludzie za mało zastanawiają się and tą tajemnicą. Jako naoczny świadek, zapewniam cię, ze mój Najświętszy Syn po zajęciu przed wiekami miejsca po prawicy swego odwiecznego Ojca, niczego tak wysoko nie cenił i niczego bardziej nie pragnął, jak wydać się na mękę i śmierć. Powinnaś w prawdziwym żalu ubolewać nad tym, że Judasz znalazł więcej naśladowców - swej zdrady i zbrodni - aniżeli Pan Jezus. Bardzo liczni są niewierni, źli katolicy, obłudnicy, którzy sprzedają swego Zbawiciela, zdradzają Go i na nowo krzyżują. Płacz nad tymi nieszczęściami, bo w tym celu zostały ci objawione."

(Nauka Najświętszej Królowej niebios skierowana do czcigodnej Marii z Agredy
na zakończenie rozdziału XXXVII "Jezus na Górze Oliwnej. Smutek Maryi";
"Mistyczne Miasto Boże", Warszawa-Struga,"Michalineum", 2005, s. 227-229)

Brak komentarzy: