2 października 2011

"Swoje cierpienia znoś z odważnym sercem" (21)

"Moja córko!
Jesteś powołana do wielkich spraw i dzięki światłu niebiańskiemu poznajesz tajemnice cierpienia mego Najświętszego Syna i moje cierpienia. Widzisz w tym świetle co cierpieliśmy dla rodzaju ludzkiego, a także jak źle nam odpłaca niewdzięczny świat za tak wielkie dobrodziejstwa. Żyjesz w ciele śmiertelnym i ulegasz ułomnościom pielgrzymów ziemskich, jednak potęga poznanej prawdy wywołuje w tobie podziw, ból, zasmucenie i współczucie z tego powodu, że śmiertelni zapominają o tych wielkich tajemnicach, gardzą nimi i wskutek swej obojętności pozbawiają się tak wielkich dóbr. A co o tym mają myśleć aniołowie i święci? Co Ja mam pomyśleć w obliczu Pana, patrząc na świat i widząc w jakiej straszliwej obojętności żyją wierni, mimo iż mój Syn poniósł dla nich cierpienie i śmierć, mimo że mają mnie za Matkę i Pośredniczkę, mimo że mają przed oczami jako wzór najczystsze życie Jezusa i moje życie!

Powiadam ci, moja córko, że tylko moje orędownictwo i zasługi Boskiego Syna powstrzymują kary i łagodzą gniew Boga; tylko to powoduje, że Pan nie niszczy świata i nie uderza biczem swego gniewu w dzieci Kościoła, które wprawdzie znają Jego wolę, ale jej nie wypełniają. Mało znam ludzi, który by cierpieli ze mną i pocieszali w cierpieniach mego Syna. Ta zatwardziałość serca okryje hańbą złych chrześcijan w dniu Sądu Ostatecznego; zobaczą wtedy z wielkim bólem, że byli nie tylko niewdzięczni, ale także nieludzcy i okrutni względem mego Syna, względem mnie i względem siebie samych.

Pamiętaj, moja córko, o twym zobowiązaniu. Wznieś się ponad siebie i ponad wszystko co ziemskie, gdyż Ja cię wybieram i powołuję, abyś mnie naśladowała i towarzyszyła mi w sprawie, w której ludzie pozostawiają mnie osamotnioną, nie pamiętając o dobrodziejstwach, którymi zostali obsypani przez mego Syna i przez mnie. Rozważ, ile kosztowało mego Pana pojednanie ludzi z Jego Ojcem i zaskarbienie dla nich Jego przychylności. Płacz nad tym, że ta wielu ludzi o tym zapomina i pracuje nad zniszczeniem tego, za co Bóg poniósł śmierć i co starałam się dla nich wyjednać.

Niech rozpacza twe serce, że obłudni świętokradczy arcykapłani, którzy pod pozorem pobożności osądzili Pana Jezusa, znajdują w świętym Kościele tak wielu naśladowców. Bowiem pycha i próżność są wznoszone na tron, natomiast pokora, prawda, sprawiedliwość i inne cnoty są uciskane i w proch deptane. Chciwość bierze górę, a ubóstwo Chrystusa znane jest niewielu. Święta wiara jest powstrzymywana przez pychę świeckich władców, i u wielu katolików wiara zamiera. Zapomniano o radach ewangelicznych, podeptano przykazania, miłość prawie zupełnie wygasa. Syn mój w cierpliwości i łagodności nastawił swój policzek, ale gdzie są dzisiaj ci, którzy przebaczają obrazę, chcąc naśladować Jego przykład? Dzisiaj zupełnie przeciwna postawa jest uznawana przez świat i to nie tylko przez niewiernych, lecz również przez dzieci wiary i światła.

Jeżeli spotkasz się z takimi grzechami, masz czynić to, co ja czyniłam w czasie cierpień Chrystusa: zadość czyniłam tym grzechom, pielęgnując cnoty przeciwne tym występkom. Jako zadośćuczynienie za zniewagi ofiarowałam Panu modły pochwalne, za złorzeczenie - akty uwielbienia, za niewiarę - akty wiary itd. Tak samo ty powinnaś postępować na świecie, w którym żyjesz. Strzeż się owych niebezpieczeństw, które niesie ze sobą obcowanie z ludźmi; przykład Piotra może ci służyć za przestrogę, bo nie jesteś silniejsza od tego apostoła i ucznie Jezusa Chrystusa. Swoje cierpienia znoś z odważnym sercem, albowiem powiadam ci: nie ma dla duszy lepszego i skuteczniejszego ćwiczenia niż cierpienie. Cierpienie daje światłość, umiejętność dobrego wnioskowania, cierpienie odrywa serce ludzkie od rzeczy ziemskich i prowadzi je ku Bogu. Bóg wybiega naprzeciw takiemu sercu; jest bowiem w pobliżu tych, którzy są smutni, chcąc ich obronić i uwolnić."

(Nauka Najświętszej Królowej niebios skierowana do czcigodnej Marii z Agredy
na zakończenie rozdziału XXXVIII "Jezus przed Annaszem i Kaifaszem";
"Mistyczne Miasto Boże", Warszawa-Struga,"Michalineum", 2005, s. 233-234)

Brak komentarzy: