2 listopada 2011

"Recepta na szczęście człowieka" (30)

"Moja córko!
Tajemnice, które opisałaś, powinnaś uważnie rozważać i wysoko je cenić, zarówno ze względu na twoje zbawienie jak i w celu odpowiedniego naśladowania mnie. Pamiętaj, że we wspomnianym widzeniu widziałam w Bogu, jak wysoko ceni nie tylko cierpienia i śmierć Syna, ale i cierpienia tych wszystkich, którzy powinni naśladować Zbawiciela na drodze krzyżowej.
Ofiarowałam dobrowolnie mego Boskiego Syna na mękę i śmierć, ale błagałam także Najwyższego, aby mi pozwolił brać udział we wszystkich cierpieniach i katuszach Odkupiciela; Ojciec odwieczny wysłuchał mojej prośby.
Mego Syna i Pana prosiłam, aby mnie odtąd pozbawił swoich wewnętrznych pociech, żebym zaczęła Mu towarzyszyć w Jego gorzkiej drodze. Owa miłość, którą mi dał jako Syn i Bóg, jak również moje pragnienie cierpienia, pobudziły mnie do tego, że pożądałam boleści; On zaś, właśnie dlatego, że kochał mnie tak czule, udzielił mi tych cierpień, albowiem doświadcza cierpieniem tych, których miłuje.

Syn mój chciał, aby, jako Jego Matka, nie byłam pozbawiona tego dobrodziejstwa i zaszczytu, który On poczytuje za najwyższe dobro w życiu doczesnym. Moja prośba i wola mojego Pana spełniły się niebawem: odjęte mi zostały pociechy, a Syn nie okazywał mi już więcej takiej czułości. Dlatego właśnie na weselu w Kanie i u stóp Krzyża nie powiedział do mnie "Matko", tylko "niewiasto"; również przy innych sposobnościach surowo mnie doświadczał. Powodem tego typu postępowania był nie tyle brak miłości, ile raczej największy objaw miłości, albowiem w ten sposób uczynił mnie obrazem i podobieństwem w cierpieniu, które obrał Sobie jako dziedzictwo i kosztowny skarb.

Widzisz więc, jak bardzo mylą się ludzie i jak daleko są od światła i prawdziwej drogi. Prawie wszyscy usiłują unikać modłów; cierpią, aby nie cierpieć; nienawidzą tej pewnej, królewskiej drogi krzyża i umartwień. Wskutek tego fałszywego pojmowania tracą podobieństwo do swego pierwowzoru, do Jezusa Chrystusa i do mnie, podczas gdy właśnie to podobieństwo jest prawdziwym i najwyższym dobrem na ziemi; w ten sposób czynią niemożliwym swoje zbawienie. Albowiem wszyscy oni są chorzy wskutek swych licznych grzechów, a lekarstwem na nie jest tylko cierpienie.

Grzech pleni się przez niedozwolona przyjemność, a oddalić się od niego można przez boleść pokuty. W smutku Sprawiedliwy Sędzia udziela przebaczenia.
Przez gorycz i cierpienie znikają złe żądze i namiętności; pycha doznaje upokorzenia a ciało podlega panowaniu ducha. Zamiłowanie do złego, rzeczy zmysłowych i ziemskich, przemija najłatwiej w cierpieniu; rozum nabiera oświecenia, a wola siły do wypełniania przykazań Boskich; wszystkie siły duszy poddają się rozumowi, a namiętności ulegają porządkowi wyznaczonemu wolą Bożą.
Najważniejszą rzeczą jest jednak to, że Bóg jest poniekąd zniewolony wobec tego, kto, dotknięty smutkiem, cierpliwie znosi swoje cierpienia, albo sam szuka cierpień, aby naśladować mego Syna; okazuje wtedy swoja litościwa miłość.
W tej nauce zawarta jest recepta na szczęście człowieka; kto przed tą prawdą ucieka, jest szaleńcem; kto jej nie zna, jest nieukiem."

(Nauka Najświętszej Królowej niebios skierowana do czcigodnej Marii z Agredy
na zakończenie rozdziału XXXII "Najświętsza Panna ofiarowuje swego Boskiego Syna ku Odkupieniu ludzi. Jezus opuszcza Nazaret";
"Mistyczne Miasto Boże", Warszawa-Struga,"Michalineum", 2005, s.193-194)

Brak komentarzy: