19 września 2011

"Jedna z największych przyczyn mojego bólu " (12)

"Moja córko!
Wprawdzie w swym życiu śmiertelnym nie zdołasz nigdy zrozumieć, jaką miłością obdarzam ludzi, oświadczam ci jednak: gdy Najwyższy nadał mi w niebie miano Matki i Mistrzyni w Kościele świętym, udzielił mi równocześnie niewysłowionego udziału w nieskończonej miłości i miłosierdziu, które Pan miał dla dzieci Adama. Ponieważ byłam tylko stworzeniem, a łaska mi udzielona była tak niezmierna, więc tylko moc Boża uchroniła mnie przed utratą życia.

Podobny skutek wywoływała we mnie radość, jaką odczuwałam gdy dusze ludzkie wstępowały do Koscioła, a później do nieba. Tylko ja mogłam w pełni ocenić wielkość tego szczęścia, w głębokiej pokorze dziekowałam za to Bogu. Szczególnie wielka była moja miłość do ludzi gdy modliłam sie o nawrócenie grzeszników, lub gdy kto z wiernych szedł na zatracenie. W radości i boleści wycierpiałam o wiele więcej, niż męczennicy we wszystkich swych katuszach.

O każdą duszę starałam się z niewysłowionym i nadprzyrodzonym natężeniem sił. Wiele zawdzięczają mi dzieci Adama, bowiem często ofiarowałam za nie swoje życie. Teraz wprawdzie nie mogę ofiarować życia za ludzi, ale miłość, z jaką modle się o ich wieczne zbawienie, jest jeszcze większa i doskonalsza.

Jeżeli moja miłość ku bliźnim była tak wielka, to możesz sobie wyobrazić jak wielki był żar mej miłości ku Panu, gdy przyjmowałam Go w Najświętszym Sakramencie. Chcę ci wyjawić tajemnicę, związaną z przyjmowaniem przeze mnie Komunii świętej z rąk św. Piotra. Najwyższy przydał wtedy mej miłości takiej siły, że moje serce dosłownie się otworzyło dla mego Syna w Najświętszym Sakramencie, aby zasiadł w nim jako król na przynależnym Mu tronie.

Gdybym w chwale, której teraz zażywam, była zdolna jeszcze do ponoszenia cierpień, to jedną z największych przyczyn mojego bólu byłaby obojętność i zuchwałość, z jaką ludzie odważają się przyjmować Przenajświętsze Ciało mego Boskiego Syna; jedni czynią to skalani grzechem, inni bez uszanowania i świętej bojaźni, prawie wszyscy bez zastanowienia się nad tym, czym jest ów kęs chleba sam w sobie i czym jest dla nich - a nie jest on niczym innym, jak tylko Bogiem samym, i jest dla nich zarodkiem żywota wiecznego albo wiecznej śmierci.

Smuć się i płacz na myśl o tym, że tak wiele dzieci Kościoła postepuje z moim Synem w Najświętszym Sakramencie bez czci i uszanowania; płacz nad tym nieszczęściem i nad tym, że tak niewielu nad tym płacze. Płacz, że tak wielu udaremnia zamiary, jakie mój Syn pragnie osiagnąć z niezmierzonej milości. Oznajmiam ci, że w nowo założonym Kosciele tylu było zbawionych, ilu teraz idzie na potępienie. Gdybyś dokladnie wiedziała, co sie pod tym względem dzieje, to, posiadając prawdziwą milość, umarłabyś z bólu. Nieszczęście to bierze sie stąd, że dzieci wiary idą za ciemnością, miłują próżność, pożądają bogactw i niemal wszyscy zabiegają o umysłowe i zwodnicze uciechy. Wszystko to tak zaciemnia ich rozum, ze nie poznają już światła, nie rozróżniają, co dobre i złe, nie mogą zrozumieć nauki Ewangelii".

(Nauka Najświętszej Królowej niebios skierowana do czcigodnej Marii z Agredy
na zakończenie rozdziału XLVIII "Chrzest nowo nawróconych. Pierwsza Msza święta. Ustawiczna obecność Najświętszego Sakramentu w Sercu Maryi.";
"Mistyczne Miasto Boże", Warszawa-Struga,"Michalineum", 2005, s. 287-288)

Brak komentarzy: